W tym roku miałem sporo szczęścia do vintage’u, bo obok słynnych Pingwinów – B&W DM-6 udało mi się ustrzelić także przypominające nieco KEFy 105.2 z topowej serii Reference.
Było to doświadczenie podwójnie ciekawe, bo wcześniej miałem przecież KEF 205 Reference, a więc następcę 105tek. Byłem więc bardzo ciekaw co obie kolumny z łączy, a gdzie KEF poszedł w zupełnie innym kierunku.
Kolumny prezentują się naprawdę imponująco, są duże, lekko pochylone do tyłu. Już na pierwszy rzut oka widać, że będzie poważne granie 🙂
Dużym atutem w kwestii ustawienia tych paczek – szczególnie np. w asymetrycznym pomieszczeniu są te charakterystyczne wieżyczki z głośnikami wysoko i średnio tonowymi.
Dzięki możliwości obrócenia ich możemy w bardzo szybki i wygodny sposób ustawić sobie scenę tak jak nam pasuje do gustu i pomieszczenia. Dodatkowym – praktycznym już atutem, są kółeczka, które pozwalają te dość słusznej wagi paczki (ok 35kg sztuka) z łatwością przemieszczać. W moim salonie znakomicie się to sprawdziło, bo do odsłuchu mogłem je po prostu wypchnąć w optymalne miejsce, a potem łatwo schować.
KEF Reference 105.2: Brzmienie
Pisząc o 105’kach nie sposób chyba nie zacząć od basu. Duża skrzynia z 12 calowym przetwornikiem, a do tego obudowa zamknięta. Dolne rejestry z tych głośników są naprawdę kapitalne. Potrzebują trochę prądu i dopiero Jolida ze swoimi 100W była w stanie porządnie nimi zabujać. Choć nie chodzi tu wyłącznie o sam bas, ale generalnie o odpowiednie osadzenie całego grania.
Nie jest to wg mnie – przynajmniej z tym wzmacniaczem i w mojej akustyce kolumna do grania współczesnej elektroniki. Tak duża membrana nie ma takiej szybkości jak nowe, obecnie produkowane przetworniki. Do tego obudowa zamknięta predysponuje KEFy do naturalnego odtwarzania brzmienia np. kontrabasu, czy perkusji niż do dmuchania niskimi rejestrami w ciężkim rocku, czy np. house’sie
Bas ma naprawdę fajny atak, kontur, potrafił nawet spowodować wibrację kanapy pode mną, ale z drugiej strony nie wzbudza się, nie buczy i nie powoduje podskakiwania długopisu, czy pilota, które leżą na stoliku.
Do współczesnej i ciężkiej muzyki sprawdzają się chyba lepiej bass reflexy, które niskie tony mocniej pompują. Niemniej skala, rozmach, zejście dają KEFom kapitalną podstawę i właściwie gwarancję, że każdy odegrany repertuar zabrzmi przynajmniej dobrze.
Średnica jak na KEFy przystała jest naprawdę bardzo dobra. Taka w stylu KEFa – barwna, pastelowa, ale też nie przesadnie otwarta, ani wychodząca do słuchacza. Wokale są kreowane raczej między kolumnami niż przed.
105.2 kreują naprawdę bardzo ładną przestrzeń, głębię, a źródła pozorne jak na kolumny z tych lat są bardzo precyzyjnie ulokowane. Wystarczająco dobrze, żeby nie odczuwać dyskomfortu nawet względem dobrych konstrukcji, które zostały wyprodukowane 20 czy 30 lat później.
Barwa średnicy dla mnie jest ciekawsza w Carltonach II – ma więcej soczystości i życia, ale też wynika to z tego, że te moniory po prostu bardzo dobrze grają z lampą w signle endzie.
Reference prezentują bardziej dojrzałe granie, bardziej kompletne, lepiej rozciągnięte, większe, poważniejsze, ale nieco mniej fun.
Góra jest dobra, daje ładną przestrzeń i nie gra ostro, ani natarczywie.
105.2 vs. 205
Wyprodukowane wiele lat później KEF Reference 205, które miałem wcześniej mają sporo wspólnych cech ze 105. Również są bardzo równe i do bólu poprawne. 205 grają jednak nieco bardziej Tannoy-like – a więc bardziej wypychają górną średnicę. Dzięki temu lepiej brzmią na niskich poziomach głośności. Wyżej kreują scenę. Również mają kapialny bas.
Nie dają aż takiej skali brzmienia, ale bas jest szybszy, lepiej kontrolowany i znakomicie sprawdza się właściwie w każdym gatunku muzyki.
W średnicy 205 jest też więcej informacji, ale podobnie jak w 105 ta prezentacja jest raczej neutralna i bardziej pastelowa niż mocno emocjonująca jak w Snell, Tannoy, czy Living Voice.
KEF Reference 105.2: Zestawienia
Z racji dość sporej prądożerności jedyny set, który podobał mi się na tyle, że nagrałem go i opublikowałem na YT to ten ze wspomnianą Jolidą. Z pozostałymi – dużo słabszymi wzmakami było dla mnie zbyt lekko, bez odpowiedniej ilości wypełnienia i podparcia w średnicy.
KEF Reference 105.2 – Podsumowanie
Rozochociłem się na kolejne vintage’owe kolumny KEF. Ich brzmienie, forma i przede wszystkim cena pasują mi mimo wszystko nieco bardziej od tych z okolic przełomu wieków.
Wybierając starego KEFa przy obecnych cenach nie można wybrać “źle”.
To zawsze brzmienie bardzo kompletne, wysmakowane, ale też z bardzo dobrą energią na dole. W KEF każde z pasm zawsze jest bardzo dobrze wkomponowane w całość.
Czasami chciałoby się nieco bardziej blisko, słodko, ale prezentacja w stylu KEF jest mocno przemyślana i sprawdza się bardzo dobrze – ma wielu fanów, bo znakomicie balansuje barwę, z dynamiką, przestrzenią, skalą i uniwersalnością.
Głośniki tej marki tak naprawdę nie mają wyraźnych słabych punktów. Dla wielu nie są zachwycające na pierwszy rzut ucha, ale przy bliższym poznaniu można je mocno docenić.
Korcą mnie oczywiście jeszcze słynne KEF 107 z Cube, znane z filmu American Psycho 104.2, czy mocno oldskulowe 104ab, ale tak naprawdę także kilka innych modeli, więc jak szczęście dopisze – to prędzej, czy później kolejne kolumny tej marki u mnie zagoszczą.