Właściwie każde kolumny zagrają dobrze ze wzmacniaczem lampowym.
Większym problemem jest dobór ODPOWIEDNIEGO wzmacniacza lampowego do danych kolumn, źródła i tego jak i jakiej słuchamy muzyki.
Rynek oferuje także wzmacniacze lampowe, którą mają moc 100-200W. Te waty zazwyczaj są dużo bardziej wydajne niż z wzmacniaczy tranzystorowych w podobnym budżecie.
Wzmacniacz lampowy a bas
Pytanie, czego szukamy w dźwięku. Jeśli głównym kryterium jest bas, kontrola i dynamika, powinniśmy grać na D klasowych wzmacniaczach 1000W na kanał. Te jednak nie cieszą się zbyt dużą popularnością, ponieważ szeroko pojęte wysterowanie kolumny i ilość prądu nie jest definicją dobrego brzmienia.
Miałem wzmacniacze lampowe 30W, które na basie grały znacznie lepiej niż 200W tranzystory i 8-10W, które miały to pasmo lepsze od 50W lamp.
Wiele zależy od transformatorów głośnikowych, użytych kondensatorów (np. olejowe będą barwniejsze i bardziej detaliczne w średnicy, ale wolniejsze i mniej precyzyjne na basie), typu lamp, czy topologii wzmacniacza.
A co z “do lampy kolumny wysokoefektywne i z przyjazną impedancją”?
To oczywiście poniekąd prawda, ale kolejna generalizacja, która nie zawsze ma zastosowanie. Lamp małej mocy nikt nie kupuje do ostrego grania…
Zaś MOCNE lampy poradzą sobie z wysterowaniem trudnych kolumn nie gorzej niż wiele mocnych tranzystorów.
Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że dobre, mocne lampy wysterują trudne kolumny lepiej niż niskiej klasy tranzystory z nadmuchanymi watami.
Poza tym jeśli mówimy o “wysterowaniu kolumn” to zazwyczaj ludzie rozumieją przez to dość mocne granie i kontrolę basu. Bardzo często mowa też uzyskaniu odpowiedniego ciśnienia akustycznego – czyli kompensacji problemu małego przetwornika, albo bardzo złożonej zwrotnicy.
W przypadku odsłuchów cichszych, czy gdy skupiamy się na średnicy i smaczkach bez problemu tak “trudne” kolumny jak ATC, Von Schweickert, czy Wilson Audio zagrają nawet ze słabą lampą. Będzie niosło to za sobą pewne ograniczenia, ale zakładam, ze nikt nie kupuje 300B, czy 2a3 pod rockowe granie.
Lampa niskiej mocy + prądożerna kolumna
Mój znajomy napędza Sun Audio 2a3, które ma 3,5W ATC SCM50 (mając monobloki Halcro na zapleczu), inny legendarne Sonus Faber Extrema lampą 845 w Single Ended (22W). Tylko w obu tych przypadkach mówimy już użyciu bardzo dobrych wzmacniaczy lampowych i ŚWIADOMYM zabiegu w celu uzyskania określonych efektów.
Sam słuchałem w swoim salonie 20mkw salonie np. wielkie Snell A2, Von Schwieickert VR-4, czy ATC SCM40 z Audionem Silver Night i obiektywnie było to granie bardzo wysokiej próby.
Jeżeli nasz repertuar jest bardzo różny, słuchamy głośno w dużym pomieszczeniu – takie połączenie będzie niosło za sobą bardzo duże ograniczenia w głośności słuchania… Natomiast jeśli siedzimy blisko kolumn i chcemy skoncentrować się na fakturach, barwach, wokalach i przestrzeni to możliwości są bardzo duże.
Pierwsze waty z lampy Single Ended w zdecydowanej większości są znacznie lepsze niż z tranzystorów – szczególnie klasy AB.
Na podstawie testów, które prowadziłem dobra lampa Single Ended – nawet relatywnie małej mocy do cichego i średnio głośnego odsłuchu jest sobie w stanie poradzić z większością kolumn. Pod warunkiem, że odpowiednio zestawimy resztę toru.
No więc jakie kolumny do wzmacniacza lampowego?
Do Single Ended
Dobry Single Ended można testować z większością kolumn mając świadomość ograniczeń wynikających z mocy. Jeżeli nie gramy głośno i bardzo złożonego repertuaru, a głównym kryterium oceny nie jest bas i jego kontrola – poradzi sobie. Dostaniemy za to w średnicy, przestrzeni i na fakturach nawiązkę.
Single, a Pre liniowe
Warto także stosować pre liniowe ze sporym gainem, które poprawia to, w czym “słabe triody” są kiepskie – makrodynamikę, pozwalają głośniej słuchać, a inne cechy brzmieniowe liniówki (która z założenia powinna być niby liniowa – nic od siebie nie dodawać, ale jednak na brzmienie wpływa) pozwalają np. wypchnąć wokale do przodu, albo przeciwnie – lepiej poukładać scenę między kolumnami.
Wbrew obiegowym opiniom triody Single Ended – te najlepsze brzmieniem często bardziej przypominają to co stereotypowo kojarzymy z graniem tranzystorów. Z tą różnicą że w średnicy mamy dużo więcej wybrzmień, trójwymiaru, faktur, barw i odcieni. Zazwyczaj jest to granie cieniutką kreską. Bardzo precyzyjnie poukładane źródła pozorne na scenie, fantastyczna dynamika, otwartość.
Można wręcz mówić o swego rodzaju kościstości w brzmieniu, którą należy uzupełnić kolumną, lub źródłem o pełniejszym, bardziej mięsistym brzmieniu.
Mankament jest jeden – im głośniej – tym trudniej takiemu wzmacniaczowi poprowadzić odpowiednio głośniki (dlatego tak dobrze sprawdza się pre liniowe)
Single Endy jednak zazwyczaj słabo wypadają z wąskimi kolumnami – przetwornikami poniżej 6 cali i monitorami. Do monitorów Single raczej powyżej 15W, albo monitory o pełniejszym brzmieniu. Chyba, że nie przeszkadza nam kiepski odsłuch na niskich poziomach głośności , ale to domena większości monitorów – szczególnie tych niewielkich.
Push Pulle
W przypadku wzmacniaczy (tutaj więcej o wzmacniaczach PP) sprawa ma się nieco inaczej – tam mocy zazwyczaj jest więcej, ale też często bas ma większą objętość. Wzmacniacze PP grają grubszą kreską i to one najczęściej kojarzone są z tym lampowym, nieco luźniejszym, słodszym graniem… a precyzyjnie mówiąc te PushPulle o mocy 10-30W. Oczywiście znajdziemy wśród nich i bardzo dynamiczne urządzenia – ale to zazwyczaj już droższe konstrukcje, albo trzeba wiedzieć gdzie szukać.
Push Pulle z racji większej mocy teoretycznie wysterują więcej kolumn. Większość tego typu wzmacniaczy poradzi sobie spokojnie z kolumnami poniżej 90db do głośnego i mocniejszego grania.
Jeżeli jednak chcemy skorzystać z uroków takiej lampki – źródło nie powinno być wolne i grubo grające, bo powstanie nam granie kluchowate i wolne. Źródło, które z tranzystorem AB wydaje się być neutralne, z liniową triodą okazuje się często być ciepłe, a nieco grubszy PushPullem całkiem sklejone.
Natomiast ten typ wzmacniaczy lepiej radzi sobie z monitorami i wąskimi kolumnami. To jest rozwiązanie powiedziałbym najbardziej kompromisowe – tzn niezła cena, niezła ilość watów. W zależności od modelu, marki i lamp charakter oczywiście może się różnić.
Taki SUV
PushPulle powyżej 50W, a w szczególności te powyżej 100W mogą już bez problemu napędzać właściwie wszystkie kolumny. Natomiast to nie jest tak, że dajmy jak najtrudniejszą kolumnę bo uciągnie – uciągnie owszem – ale już wysokiej klasy wzmak o takiej mocy.
Lampy wprawdzie można stosować do kolumn trudnych, ale nie byle jakie i nie jako receptę na trudne kolumny z luźnym basem o dużej objętości i dużymi spadkami impedancji.
Tutaj właśnie tkwi największa przewaga tranzystorów i warto z nich korzystać.
Czyli wszystkie kolumny warto łączyć z lampą?
Tak i nie.
Wszystkie warto spróbować z lampą, ale trzeba im stworzyć odpowiednie warunki i mieć kolumny, które mają potencjał pokazania tego co lampa ma najlepsze… Bardzo dobra liniowa trioda np. bardzo obnaży słabe źródło… ale i kiepskie kolumny.
Bardzo ciekawymi głośnikami, które nieco przełamują większość konwenansów są Audio Phase Flow, które obecnie testuje. 4ohm impedancji, 3 drogi, 10 cali na basie, “zaledwie” 90db skuteczności. Tymczasem znakomicie spisuje się z triodą. Odpowiednio dobierając im elektronikę można uzyskać brzmienie bardziej filskie, albo melo. Dzięki dużemu basowcowi nie trzeba ich kompensować bardzo mocnym i drogim wzmacniaczem… Ale można 🙂
A co z zespołami glosnikowymi szerokopasmowymi np. Altec , bodnar audio itp. ?
No oczywiście że można. Tylko szerokopasmówki – czy to Lowther, czy Sonido, czy Audio Nirvana to nie jest gwarancja grania uniwersalnego z lampą.
ATC SCM40 zagrały z Audionem dużo lepiej niż Audio Nirvana, czy Sonido mojego kolegi. Barwniej na średnicy, lepszym kopem na basie, z większym podparciem środka, bardziej wciągająco, soczyscie i prawdziwie. Granie szerokopasmówek trzeba lubić i nie koniecznie musi nam sie podobac z triodą SE np.
Natomiast ALTECa jest mało i jest wielki – mało kto wstawi go sobie do salonu.