Niestety tak łatwo nie będzie.
W audio jest naprawdę niewiele gotowych recept, postaram się wytłumaczyć dlaczego i jak szukać wzmacniacza do swojego systemu.
Przede wszystkim zrozumieć trzeba jedną rzecz – w audio nie ma jednego, dwóch, ani nawet 3 parametrów, które definiowały by jakość takiego wzmacniacza. Ani klasa w jakiej gra wzmacniacz (A, A/B, D), ani technika (lampa, tranzystor, hybryda), ani też moc, czy pasmo przenoszenia nie zagwarantują nam oczekiwanego efektu.
Dlatego też należy z dużym dystansem podchodzić do wszelkiego rodzaju rankingów, czy opinii odnośnie poszczególnych urządzeń.
Jaki więc będzie najlepszy wzmacniacz do 10 000zł?
Taki, który będzie dopasowany do reszty elementów systemu.
Każdy wzmacniacz nieco inaczej zachowa się w innym systemie. Czasami taki za 30 000zł wypadnie po prostu gorzej od używanego za 5000zł – pod warunkiem, że ten używany zostanie odpowiednio wpasowany w system.
Wiele teorii mówi, że wzmacniacz powinien być neutralny i dodawać jak najmniej od siebie. Jeśli jednak weźmiemy 3 pozornie neutralne wzmacniacze – każdy z nich będzie grał nieco inaczej.
Np. czasami będzie to lepsze brzmienie na niskim poziomie głośności.
Innym razem lepsza kontrola basu.
Jeszcze innym razem bardziej dociążona średnica.
Bardziej obszerna scena.
Lepsze odwzorowanie wokali.
Itp, itd.
Klasa urządzenia to JEDNO – oczywiście trzeba szukać jak najlepiej zaprojektowanych urządzeń, ale spasowanie z całym systemem jest jeszcze ważniejsze.
Bez tego możemy utopić i 50 000zł na wzmacniacz i kolejne 5 lat mielić kablami, kolumnami, akustyką, gadżetami i próbować zamaskować niespasowanie z resztą systemu.
Dopasowanie
Dlatego też proponuję spojrzeć na temat nieco inaczej.
Gra cały system i na etapie projektowania / planowania tego systemu musimy zastanowić się jaka będzie nasza filozofia – tj. co będziemy podkreślać i czym.
a) charakter grania będą nadawały przede wszystkim kolumny
b) charakter grania będzie nadawał wzmacniacz
c) charakter grania będzie nadawało źródło
Jeżeli stawiamy na relatywnie charakternie grające kolumny, które stawiają na średnicę – np. Harbeth – będziemy potrzebowali wzmacniacza, który nie będzie dodatkowo podkreślał, wypychał, czy osładzał średnicy. Zachwiejemy balans i prezentacja będzie sklejona i zmulona.
Całość oczywiście dopełni źródło i tutaj również należy być ostrożnym i uważnym bo dodanie zbyt wiele słodyczy może skończyć się źle.
Kompletnie inaczej sprawa się ma w przypadku kolumn relatywnie równych / neutralnych / o charakterze studyjnym – a więc otwartych z bardzo wiernie pokazaną średnicą. Yamaha NS1000, JBL L100, Tannoy LGM – z Vintage’owych klasyków będą tutaj świetnym przykładem.
Tutaj często bardzo dobrze sprawdzi się wzmacniacz o nieco pełniejszym, cieplejszym i uśredniającym charakterze. Np. jakiś wzmacniacz Push Pull na lampie, czy tranzystor w A klasie typu Pass Labs.
Źródło
Często bagatelizowane, integrowane we wzmacniacz.
W przetwornikach cyfrowo-analogowych postęp jest obecnie największy. Owszem, przetworniki montowane we wzmacniacze potrafią być niezłe, ale bez dobrego transportu i tak nie wyciśniemy z nich maksymalnego potencjału.
Źródło to blisko 30% brzmienia systemu. Kolumny za 10 000zł, wzmacniacz za 10 000zł i mamy sporą szansę na mezalians.
Elektronika – a więc źródło + wzmacniacz potrafią wynieść brzmienie nawet bardzo niepozornych kolumn na wyższy poziom.
Obserwowałem to w przypadku KEF Carlton, czy B&W Pengiun, które z naprawdę dobrą elektroniką jak DAC Reimyo zapewniały brzmienie na kosmicznym jak na swój wiek (ok 50 lat) i cenę (4500-6500PLN w dobrym stanie) poziomie.
Tego samego dnia słuchałem Klipsch Cornwall 4 (nowe ok 40 000PLN) i ten set poniższy set prostu zagrał w innej lidze (całość właściwie w cenie nowych Cornwalli)
Podsumowanie
Biorąc pod uwagę powyższe… Trudno mówić o najlepszym wzmacniaczu do jakiejkolwiek kwoty.
Abstrahując już nawet od kryteriów brzmieniowych i dopasowania systemu.
Producenci oferują dzisiaj wiele urządzeń, które kuszą uniwersalnością – np. dużą moc, wbudowany DAC, phono, pilot, BT itp – słowem uniwersalne kombajny, które grają poprawnie, ale często moduł DAC, czy Phono można zastąpić bez problemu urządzeniem zewnętrznym za niewielkie pieniądze.
Inne kuszą designem, podświetleniami, czy wskaźnikami UV – a więc ‘grają na sentymencie’
Z mojego doświadczenia w zdecydowanej większości najlepsze są najprostsze rozwiązania. Do uzyskania najwyższej klasy brzmienia często wystarczy prosty wzmacniacz lampowy single ended i 3-10W mocy.
Wówczas możemy zestawić sobie system grający wybitnie, a kolumny i źródło będą decydowały, czy będzie to wybitnie uniwersalne, spektakularnie przekazujące emocje, czy wyciągające do bólu szczegół brzmienie.