Do tego wpisu zainspirowała mnie dyskusja na forach i wśród uczestników Audio Show.
Pokój Lampizatora, który sam nazwałem Audio Porn musiał zrobić wrażenie. I zrobił.
W Polskich domach i warsztatach powstaje dużo świetnego sprzętu. Niestety mało kto ma taką siłę przebicia i pomysł na biznes, aby te produkty sprzedawały się na większą skalę.
Lampizator przeszedł długą drogę.
Wielokrotnie obrzygiwany na forach za montaż, pomysły, ceny, za to że jest.
Jaka jest prawda?
Jak zwykle gdzieś pośrodku.
Wczesne projekty miały swoje wady wieku dziecięcego – tak to nazwijmy.
Czy są produkty lepsze w relacji cena / jakość? A no pewnie że się znajdą. Lepsze, a może po prostu inne – w innej koncepcji.
Lampizator sprzedaje jednak coś innego. Sprzedaję markę. A komunikat jego marki jest wyraźny i brzmi na całym świecie:
A zna… bo zostało w to włożone kupę pracy.
Audiofile najwyraźniej nie rozumieją, albo udają że nie rozumieją, ale dokładnie tak to działa. Sami kupują znane metki, właśnie dokładnie z tego powodu. Jeśli nie w audio to w innych sklepach – nie będąc tego świadomymi.
Tylko mało kto zdaje sobie sprawy ile pracy musiało być wykonane, aby taką metkę mieć… Wielu przecież bezskutecznie próbowało…
Lampizator na AudioShow 2024
Zrobił coś niezwykłego. Zrobił fantastyczne Show. Pokazał co jest możliwe w dzisiejszym świecie audio. Można nostalgicznie wracać do przeszłości – i tam jest dużo fajnego.
Ale świat idzie do przodu i ten progres był widoczny i słyszalny w jego pokoju. To był spektakl, koncert. I jak na warunki, które są na takiej wystawie można mieć. Wycisnął BARDZO dużo. Czy dało się więcej? Moim zdaniem to jest to co Łukasza Fikusa teraz w dźwięku kręci. Tam gdzie on żegluje. I próbuje na swoją łódkę zaprosić użytkowników, których na to stać.
Elektrostaty Clarisys Audio Atrium przytłaczały rozmiarem, imponowały. Były niczym Dubajski wierzowiec w centrum Warszawy.
Ciekawie było to zobaczyć. Czepianie się jakości basu, czy zbyt dużych źródeł pozornych to naprawdę… zabawne.
Audiofil ma tą przypadłość, że tak bardzo fiksuje się na skali mikro, że przestaje dostrzegać skalę makro. A w skali makro – to bylo naprawdę COŚ.
Mega fajnie było to zobaczyć, usłyszeć, poczuć.
Dźwięk ewoluuje, zmienia się – podobnie jak muzyka. Nie ma jednej dobrej muzyki, tak samo nie ma jednego dobrego wzorca na dźwięk. Za każdym razem gdy przechylamy się na któryś rodzaj prezentacji coś innego tracimy – np. w innym gatunku.
Hi-End łączy najwięcej dobrego, ale niezależnie od budżetu nie można mieć absolutnie wszystkiego. Tutaj i tak bezsprzecznie było bardzo dużo wszystkiego co najlepsze.
Mega fajnie, że po tylu latach Łukaszowi Fikusowi nadal się chce i rozwija to co robi.
Po co ta krytyka?
Kto nigdy nie był na targach branżowych nie zdaje sobie sprawię ile wysiłku kosztuje przygotowanie dobrego stoiska i cała organizacja takeigo eventu.
Ja bywałem – w innej branży i wierzcie mi, ze po 2 takich dniach, jeszcze rozmawiając z klientami, pakując to wszystko i rozpakowując… Trzeba się mocno natrudzić.
Łukasz Fikus to dzisiaj koń pociągowy polskiego Audio. Jego twarz – a właściwie najlepsze oblicze.
Z tego co widzę chętnie też użycza swojego sprzętu innym wystawcom. Wchodzi we współpracę np. z Sikorą, który również ma swój produkt na tyle dopięty na ostatni guzik, że jest w stanie sprzedawać go na swiat.
Zgoda buduje, niezgoda rujnuje jak to mówiła moja babcia. Czasami jej mądrości wracają po wielu latach. Mimo że są oczywiste, to jednak na codzień gdzieś umykają.
Konstukrywne rady zawsze są w cenie, niestety większość frustratów chyba zapomina, że to nie oni powinni dawać rady Lampizatorowi, a ewentualnie ich słuchać… Tak by wskazywało miejsce, w którym są.
Fikus dba o swoje society na facebooku, pokazuje różnego rodzaju nowinki, testuje ze swoimi inżynierami kolejne rozwiązania. Dodaje kolejne produkty do oferty.
Jeździ, pokazuje się, nawiązuje relacje.
I jestem całkiem pewien, że jak ktoś w Polsce zrobi produkt, który uzna że ma szansę na świecie to pomoże mu zaistnieć.