Haiku Audio Sol I: Wstęp
Mam dużą słabość do marki Haiku – większość urządzeń krakowskiej manufaktury przypadła mi do gustu – jedne bardziej, inne mniej, ale zawsze gdy gościły u mnie w domu… to jakoś chętniej odpalałem system i ten system grał zazwyczaj całkiem sporo grając znacznie szerszy repertuar.
Ten wzmacniacz jest tak niepozorny, prosty, niespektakularny i tak nisko usytuowany w ofercie cenowej, że bardzo łatwo nierozważnie sprzedać go chcąc sobie ‘coś’ poprawić w systemie.
Wpaść w klasyczną audiofilską pułapkę ‘ulepszania’ i zmienić go na coś innego, droższego, mocniejszego, bardziej markowego – w skrócie mówiąc goniąc króliczka można bardzo ławo zapomnieć o jego walorach. Szczególnie jeśli jesteśmy dopiero na początku naszej przygody.
Haiku Audio Sol I: Brzmienie
SOL I nie jest demonem szybkości, nie jest mistrzem dynamiki, ani nie łapie przetworników za przysłowiowy pysk.
Nie robi wielkiego wow. Puszczamy jakiś numer i po prostu gra muzyka. Tylko jest w nim TO COŚ, co powoduje, że tej muzyki po prostu chce się słuchać.
Przede wszystkim wyborna średnica, bez której dla mnie nie ma dobrego grania…
Dobrze dociążona, ale nie przewalona. Wielobarwna, angażująca, ale nie narzucająca się. Wszystkie dźwięki pięknie wybrzmiewają, pojawiają się i gasną wprowadzając niesamowity klimat. Charakter grania odbieram jako neutralno-ciepły.
Nie jest tak ciepły jak choćby Pass Labs INT-30a, ale wystarczająco ciepły, żeby osłodzić i uspokoić nieco bezduszne kolumny.
Wspaniale brzmią na nim smyki – są bogate w mikrodetale i ma się wrażenie, że jest na nich więcej dźwięku niż zwykle, choć nie mam tu na myśli blasku, ale generalnie szeroko pojętej treści.
Jego góra nie błyszczy przesadnie i jest raczej prosta. Bas jest poprawny, ale lepiej nie łączyć go z mocno prądożernymi kolumnami. Generalnie nie jest to wzmacniacz wyczynowy, do mocnej i ostrej muzyki i pod takie gatunki można spokojnie znaleźć coś ciekawszego.
Niemniej Haiku radzi sobie dobrze z każdym repertuarem i w odpowiednim systemie noga będzie chodziła i do nieco cięższego rocka.
Lubię też czasami puścić jakieś numery z prog house’u typu Hernan Cattaneo, Nick Warren, a więc muzykę wybitnie nie audiofilską, a i tutaj ten mały niepozorny klocek potrafi oddać jej charakter. Przy muzyce wymagającej mocnego uderzenia z dołu można mieć zawsze pewien niedosyt, ale z drugiej strony SOL lepiej poradzi sobie z takim repertuarem, niż mocne rockowe piece z jazzem, wokalami, czy szeroko pojętą akustyką.
Ostatnia pochwała za coś, na co ja zwracam szczególną uwagę – odsłuch po cichu: jest lepiej niż dobrze. Jest bardzo dobrze. Gra pełnym pasmem, ładną barwą, góra nie wyrywa się na pierwszy plan, a dół pozostaje zaznaczony. Nie tak wybitnie jak w kilkukrotnie droższym Passie INT-30a, ale względem tego wzmacniacza też ma swoje przewagi – szybkość, atak, mikrodynamikę i konturowość dźwięku – pięknie rysuje je i zawiesza w przestrzeni. Nie ma aż takiej barwy, głębi, tyle mięska, ale ma to coś swojego co zawsze go wyróżnia.
Haiku Audio SOL I: Zestawienia
Haiku łączyłem z różnymi kolumnami. Właściwie w każdym zestawieniu radzi sobie bardzo dobrze. Nie łączyłbym go raczej z przesadnie ciepłymi i wolnymi kolumnami, natomiast sprawdza się znakomicie wszędzie tam, gdzie… sprawdzają się wzmacniacze lampowe.
Haiku Audio SOL I + Living Voice IBX R2
Haiku Audio SOL I + KEF Reference 205
Haiku Audio Sol I + KEF Carlton II
Haiku Audio SOL I + JM Lab Spectral 913.1
Sol 1 łączyłem też z lampowymi preampami (po line, bo niestety innej opcji wzmacniacz nie daje) i zawsze takie zestawienie wypadało dobrze. Poprawia się góra, a średnica jest jeszcze lepsza.
W każdym z połączeń można bez problemu wyłapać części wspólne – jak na tranzystor kapitalną średnicę, dużą neutralność – wzmacniacz, po prostu daje grać systemowi nie próbując dodać zbyt wiele od siebie.
Haiku Audio SOL I: Moja Opinia
Zdecydowanie jedno z moich ulubionych urządzeń jakie gościło w moim domu. Jedno z ulubionych Haiku i to wszystko w niedorzecznie niskiej cenie – na rynku wtórnym pojawiał się nawet w okolicach 3000zł.
To po prostu wybitnie muzykalny wzmacniacz i kapitalnym doświadczeniem jest mieć go ponownie po wielu latach, po tylu różnych lampowcach i urządzeniach, których ceny katalogowe sięgają pod 40 000zł.
Jeśli tylko damy mu szansę okazuje się, że można wrzucić go do toru i nadal cieszyć się muzyką. MUZYKĄ, bo w kategoriach audiofilskich znajdziemy na pewno wiele wzmacniaczy grających bardziej precyzyjnie, szczegółowo, spektakularnie.
Natomiast gdy szukamy czegoś do słuchania muzyki i czerpania radości z materiału, a nie dopaminy wynikającej z wydobycia szumu w czwartym rzędzie koncertu live – to ten wzmacniacz może być tak samo początkiem jak i końcem naszej drogi. Zawsze warto pobawić się w coś nowego, ale też warto pozostać czasami w tym hobby bliżej ziemi.
na tak
- średnica - absolutnie przepiękna, wielobarwna, zróżnicowana
- niemęczący, przyjazny charakter grania
- bardzo wciągające brzmienie
- wybitny stosunek ceny do jakości
- 30W w A klasie
na nie
- nienajlepszy atak - szybkość mogłaby być lepsza
- mało wyrafinowana góra - wręcz nieco kanciasta i zgaszona - można sporo lepiej
- brak wyjścia na preamp zewnętrzny
- makrodynamika