Nie mogło zabraknąć tutaj miejsca na wzmacniacz jednej z moich ulubionych marek.
Krakowska manufaktura towarzyszyła mi przez ostatnie lata tak często i tak często starłem się jej bronić, że zostałem posądzony o korzyści majątkowe z tego tytułu.
Nic bardziej mylnego, choć przyznaję, że miałem pomysł, aby próbować pomóc im wyjść na świat – w Polsce mało komu zależy na sprzedaży tej marki. Bardziej opłaca się sprzedawać produkty importowane, za którymi stoi lepsze zaplecze marketingowe. Ja lubię dobre i polskie.
Jako społeczeństwo jesteśmy nauczeni, ze dobre to zachodnie… tymczasem często jest dokładnie odwrotnie.

Byłem w posiadaniu dłużej lub krócej: Sol I, Sol II, Sol III, Bright Mk4, Iovita Mk2 Signature A class, Sensei 300B, Origami 6550, Selene 6B4G, Selene 6550 (także z lampami KT150), Williamsona, a Sensei 211 miałem u siebie 3 razy w różnych systemach. Sound Haiku jest mi więc świetnie znany.
Wzmacniacze Haiku mają 2 przypadłości, które powodują, ze jest im ciężko się obronić na rynku, a jednocześnie sprawiają, że w niszy, w którą trafiają są bardzo cenione.
O tym jednak później.
Haiku Sensei 211
To na ten moment chyba najbardziej udany model tego producenta. Konstrukcja Single Ended Triode / SET , a więc ta najbardziej purystyczna i już nieco trudniejsza w zastosowaniu.
Czy to znaczy, że najlepszy i każdemu będzie się podobał? No jasne, że nie.
To urządzenie dla osłuchanego i mocno wiedzącego czego chce od życia… tfu wzmacniacza melomana – takiego, który wie jak zestawić swój system.
Ten wzmacniacz gra mocno neutralnie – faktury, barwy, przestrzeń i plastyczność są jego bardzo mocnymi punktami. Oczywiście w konfrontacji z tranzystorem po zimnej stronie, czy z D klasą wypadnie dużo „cieplej”, co nie zmienia faktu, że nie jest to urządzenie dla osoby preferującej lampowe cukrowanie i zaokrąglenie.
NIE MOŻE BYĆ STOSOWANY W CELU „LAMPOWEGO” DOGRZANIA SYSTEMU i wstawiony byle gdzie.

Pokaże fajnie kolumny, źródło. Poprowadzi bardzo dobrze bas. Zapewni niesamowite doznania koncertów live. Trójwymiar, naturalność, dobre proporcje, plastyczność . Wiernie odtworzy materiał. Zgodnie ze sztuką.
Haiku Sensei 211 – jakie kolumny?
Łatwo nie będzie, bo 211 potrzebuje dobrych kolumn, a nie takich, które będzie musiał wyprowadzać na basie, czy dopieszczać w jakimś paśmie.
Można spróbować coś Spendora, coś od JM Laba na polikevlarze, bardzo fajnie siadł z AudioPhase Flow, kapitalnie z AudioPhase Opium. Ciekawym wyborem będzie coś z Włoch co nie żre bardzo dużo prądu, albo z UK. Szukajcie jednak basowca/woofera od 8 cali w górę.

Bardzo dobry rezultat niemal w ciemno obstawiam z Audio Revival Atalante 5, ale trzeba wówczas zadbać o dynamiczne źródło. Niemniej charakter i klasa granie AR wydaje się idealnie pasować do Sensei 211.

Albert gra z nim na Von Schweickert, a wcześniej całkiem fajny duet robił z ATC SCM40 (w tym secie jednak nie spodziewałbym się rockowego grania, raczej nastawienia na wybitnie fajne plumkanie i realizacje klimatycznych płyt) – i tak Albert raczej słucha.
Jeśli chcecie by grał ciepło – dajcie mu kolumny o takiej sygnaturze, albo źródło.
Nie łączyłbym go z kolumnami analitycznymi, chyba, że jesteście na drugim spektrum tego hobby i lubicie chirurgię (ale plastyczną!) – do tego można spokojnie dojść z tą lampą – szczególnie w niezaadoptowanym pomieszczeniu o słabym wytłumieniu.
DAC na Sabre, czy nawet R2R, jeśli lubicie chłodno, precyzyjnie, plastycznie, dostojnie jak w filharmonii, ale bez nutki funu lub emocji. Ja wolę zdecydowanie coś na starszych kościach – wówczas Sensei zapewnia wyrafinowanie, a źródło nutę romantyzmu.
Źródło trzeba już jednak dobrać pod kolumny, ogólnie nie jest to wzmacniacz, który sam z siebie wzniesie brzmienie systemu na wyżyny (mało który to potrafi), ale z odpowiednimi kolumnami i dobrej klasy źródłem może być spokojnie najtańszym, a wcale nie najgorszym elementem Hi-Endowego już setu.
Aha: z daleka od Tannoya na Ferrycie – zamorduje was studyjny sznyt.
Haiku Sensei 211 – Moja opinia
Gdybym nie miał Audionów, to byłby na pewno mój wzmacniacz – przynajmniej na jakiś czas. Audiony są dynamiczniejsze, lepiej grają na niskim poziomie głośności i są bardziej rozdzielcze (wszak to monobloki).
Próbowałem Haiku Sensei 211 z pre i bez. Tak i tak jest dobrze. Pre zazwyczaj dodaje nieco charakteru własnego (mimo, że teoretycznie nie powinno), poprawia kopa, a zaopatrzone w odpowiednie lampy może także nieco docieplić, czy poprawić czytelność przekazu.
Markowy Iris dla mnie jest nieco za mdły do tego wzmacniacza – bardziej podobał mi się z Audionami, natomiast 211 zagrała ciekawej z moim EAR 834L.
Haiku Audio Sensei 211 vs. Line Magnetic
To 2 bieguny grania.
Neutralność, wyrafinowanie, plastyczność i doskonałe proporcje to coś co Haiku wnosi na dzień dobry – nawet na lampach stockowych.
Wg mnie trudno będzie go w pełni docenić nie mając bardzo dobrego, świadomie zrobionego systemu, ale to MOŻE być piec na lata.

Line Magnetic – zarówno wersje 845 i 805 mają więcej słodyczy i zaokrągleń. 805 znacznie więcej basu i dużo mocniej dociążony, wyeksponowany środek.
845 zaś bardziej zaokrągla i osładza górę, dół jest dynamiczniejszy, całość bardziej konturowa… Bardziej koloruje wokale damskie (co może sie podobać), jednak nie ma ta tyle mikrodetalu na smykach i średnica wydaje się nieco odchudzona / rozjaśniona przy Sensei.
Zaburza to proporcje i naturalność – tak na dłuższą metę, bo na początku może się podobać.
LMy zdecydowanie mocnie kopią BASem i niżej schodzą. Średnica – czyli to po co kupujemy lampy zdecydowanie jest po stronie Sensei 211.
Czuć, ze to urządzenie strojone przez muzyka, a nie Chińczyka.
Przepraszam, musiałem.
Podsumowując: Sensei to surowość designu i nico powściągliwości w brzmieniu i prezentacji. Wyrafinowanie, klasa. To nie jest wzmacniacz do popu i słuchania sobie muzyki w tle, a totalnego wejścia w najlepsze realizacje płyt.
Świetny stuff, jeśli takiego szukacie.
Line Magnetic – próba wyjścia z lampami do ludu i danie im tego czego myślą że szukają – trochę lukru, wycieraczki większy rozmiar itd. Mi się to kojarzy nieco bazarowo, ale byłbym hipokrytą mówiąc, że czasem nie lubię się tez pobawić czymś bardziej „tandetnym”.
Jako że kilka lat zajmowałem się importem rzeczy z Chin (totalnie inna branża, ale również sprzętowa) to wizualnie po prostu wali mi po oczach nawet designerski brak polotu typowy dla tego kraju. Chociaż ta złota wersja 845 LM-518ia mi się całkiem podobała.
Zresztą m.in design powoduje, że Chińczycy i generalnie Azjaci chętnie kupują europejskie sprzęty.

Na dłuższą metę w LM wg mnie ciężko się zakochać – miłość mija w momencie zestawienia z czymś zaprojektowanym bardziej na ucho, albo znudzi się osłodzenie/brak polotu…
Kiedyś mialem zamiar kupić LM z lampami 211, wtedy sprzedałem swój Fezz na lampach 300B. Z początku trochę żałowałem ale po zakupie pierwszego Ayona Orion 3 zmienilem zdanie. Niby to lampy KT88 w push-pull ale dźwięk to potęga!11 Potem miałem model scorpio a teraz ostatecznie Spirit 3 w 5 chyba ostatniej przed modelem V wersji wykonania. Spirit ma lampy KT150 wiec masa detali oraz ich nasycenie. mocno wzrosło. Jestem bardzo ciekaw jak wypadłby Ayon w porównaniu do Haiku 211?
Cóż, mogę tylko nieco współczuć, że Fezz byl Twoim pierwszym wzmakiem na 300B.
Niby KT88PP ? KT88 w PP to jesli chodzi o lampy jeden z MOCNIEJSZYCH dźwięków. bardzo wydajna lampa. ALE… dopiero gdy gra głośniej.
Był ostatnio u mnie na odłuchach Arek, który zapatrzył się w Tannoye Glenairy… Jego 100W Spirit został w kwesti dynamiki, szczegółu, rozdzielczości, ataku zjedzony przez ledwie 18W Ayona. Jeśli więc jesteś ciekaw co może zagrac lepiej od Twojego Ayona. To daj kiedyś znać, zorganizujemy Ci odsłuch DOBREJ lampy 🙂
Żeby nie było, że hejtuję – Ayon wykonany kapitalnie, jak go niosłem z auta to byłem szczerze zajarany. Niestety po odsłuchu wrażenia były zgoła odmienne, ale tęz nie bez podowu Silver Night Mk2 PSE jest moją referencją od kilku lat, po przewaleniu kilkudziesieciu lamp…
Fezz 300b serio tak kiepsko? A jak inne rodzime 300b? Sinus? Na YT minęło mi, że miał Pan go u siebie, ale szkoda, że tą tańszą wersję, na Ogonowskim. A nie wiem jak Felils audio – ma Pan jakieś doświadczenia z 300b od niego? Myślę nad Sinusem, nad sparowaniem go z jakimiś kolumnami pokroju LV aby więcej muzykalności mieć – dobry krok, czy nie da się, inny wzmacniacz trzeba?
Miałem fazę, że byłem oczarowany Mira Ceti 300B, ale to dlatego, że bardzo zmulił moj wówczas kompletnie zle zestawiony system. Luźny bas, mało wyrafinowania, dla ktorego kupuje się 300b. Lybra 300B ma fajny wykop i gra „ciepło”, ale bliżej temu brzmieniu do tanich wzmaków na EL34 niż dobrego 300B, jak Cary Jacka, czy Audion. Feliksa nie słuchałem. Sinusa słuchałem kilku wzmacniaczy (byłem u Mariusza serwisować Phasta) – nie mam pojęcia jak te najnowsze, natomiast dla mnie one są mega poprawne, natomiast nieco beznamiętne. Podejscie typowo inżynieryjne, pokaże fajnie kolumny, ale zabraknie namiętności i muzyki w muzyce. Tylko tyle i aż tyle. Bardzo rzetelnie i świetnie wykonane, rozsądnie wycenione i Polskie.
Sinus IMO z LV nie zagra. Proszę pamietac, że LV świetnie grają, ale muszą mieć wokół dużo przestrzeni i lubią ciutek głośniej, muszą mieć też dobry kabel Bi-Wire bo bozlitośnie wypluwają ten element toru. Łącząc z Sinusem trzeba by dać ciepło z DAC – a ciepły DAC zmuli brzmienie.
A może Spectrale by z nim (Sinus) się sparowały – powinien wyciągnąć z nich co najlepsze. Bo jak nie słynny polilevlar, a rodzimie, to jeśli ma być muzykalnie to tylko Haiku (Origami to the rescue!) zostaje chyba? Jak zawsze problem jest z definicją co znaczy muzykalnie i jak konkretna osoba rozumie to pojęcie w kontekście swoich upodobań muzycznych – ot, taki urok audio, przynajmniej jest o czym rozmawiać 🙂
przepraszam, jestem ostatnio monotematyczny, bo bardzo dużo słuchamy z ludźmi na Audionie. Wracajac do pytania wzgledem Sensei – to 2 bieguny grania na lampie. Sensei wiecej powściągliwosci, mniej dynamiki, wiecej płynności, równości. Sensei lepiej cicho/srednio. Ayon zaczynac sie bedzie tam gdzie sensei konczy swoje najlepsze parametry pracy
Nawiązując do lampy 211 – miał Pan styczność z Air Tight 211?
Jestem ciekawy opinii
Niestety nie, jestem fanem designu marki, znam 2 osoby, które miały te monobloki, ale nie zagrzały u nich długo miejsca. podobnie jak wersja 300B.