Kaszubskie Mini Audio Show – czyli alternatywna rzeczywistość

Późno, ale jest. Chyba już ostatni wpis odnośnie wypadu na Kaszuby. Wpis miałem gotowy już przed Audio Show (tutaj)

Spotkanie, o którym pisałem przy okazji wpisów Grandinote Shinai vs. Lampy oraz Graninote Mach 8XL

Tam znajdziecie więcej detali odnośnie dźwięku.

Samo spotkanie warte jest swego rodzaju reportażu, bo było tym czym pasja być powinna, a w wyniku mocnego ciśnienia na sprzedaż czegokolwiek być ostatnio przestała.

JBL Everest w towarzystwie pre Halcro, Cayina i Tenor Audio. Źródłem mój Merason (na Halcro). W tle fotografie Cześka

Ten wyjazd w dużej mierze przywrócił mi wiarę w tą pasję, hobby. Pokazał, że można zupełnie inaczej niż w sklepach, forach, czy facebooku.

Bez ciśnięcia, zadęcia.

Inaczej niż na AudioShow, z którego wróciłem.

Nic nie łączy ludzi tak jak pasja

Niestety nas Polaków nawet hobby jest w stanie mocno podzielić. Fora tematyczne, facebooki to właściwie chodzące banery reklamowe nasiąknięte naganiaczami ludzi z branży.

Większość ludzi, których znam po prostu ma już swego rodzaju odruch wymiotny wchodząc tam i mając już świadomość co się tam odbywa.

Niestety nieświadomi użytkownicy to łapią (sam kiedyś takowym byłem) i łykają. Płacą, a potem okazuje się, że mają coś, czego nie potrzebują. Jak to mówią frycowe trzeba zapłacić.

Ale dobra, dość smęcenia. Tu było inaczej. 🙂

Czesław – gospodarz

O Czesiu pisałem przy okazji poprzednich wpisów. Jego pensjonat posłużył nam jako miejsce spotkania, jego gościna i luz dała nam niesamowity komfort. Miejsce, które wybrał do życia było dla mnie niczym papierek lakmusowy na moje skołatane życiem w dużym mieście nerwy.

Jacek i Czesław tuż przed rozjazdem

Pensjonat z podejściem do jeziora, kajaki na trawniku po którym samopas śmiga… królik i piwnica z 2 pokojami audio z JBL Everest i Grandinote Mach 8XL i podświetlone pianino na ścianie.

Do tego zorganizowane jedzenie i totalny luz w macaniu tychże klocków, a nawet ich ocenie. Nawet jak zbiłem mu pod nogami szklankę (przypadkiem) ok 2:00 w nocy zachował pełny spokój 🙂

Jak zacznę pisać że pokoje ciche, czyste i z balkonami to wejdzie że to reklama… No… ale tak było. Naprawdę klasa.

Audiofilski bałagan i wymiana poglądów

Czesław hobbystycznie fotografuje, ściany pensjonatu zdobią jego fotografie, więc na dzień dobry mieliśmy kolejny punkt styku.

Podczas rozmowy o muzyce, o tym jak ją odbieramy Czesiek rzucił, że wokal odbiera jako instument. Nie lubi polskiego śpiewania bo go dekoncentruje.

Z drugiej strony Jacek stwierdził, że on w ogóle nie lubi wokalu bo bardziej jarają go instrumenty i energia. Ja zaś mam różnie, czasem jak Jacek, czasem jak Czesław, a czasem mogę słuchać tylko słów – to zależy…

To tak jakby ktoś chciał się dalej posiłkować czyimiś radami „jak Ci to zagrało”

Jesteśmy różni, ale…

Łączy nas wszystkich więcej niż dzieli… wbrew pozorom. Dopiero hobby / pasja. Daje punkt styku. W cztery oczy znika to całe gówno, które zalewa fora.

Każdy ma swój punkt widzenia, każdy to spotkanie odebrał nieco inaczej i pewnie co innego sprawiało mu frajdę.

Mnie cieszyła zarówno zabawa klockami, jak i sama muzyka. Miejsce, ludzie. Były rozmowy o foto z Cześkiem, o kondensatorach z Markiem, o urządzeniach z Wojtkiem. Po drodze z Marcinem (organizatorem) gadaliśmy sporo o biznesie z Palikotem, z Lucjanem o zmęczeniu po wakacjach all inclusive i dzieciach, a Robertem o… morsowaniu.

Zasiadamy do stołu. Mimo że nie było Pań w strojach bawarskich… daliśmy radę… 🙂

W trakcie zlotu piliśmy piwko i whisky… ale tak z umiarem 🙂 Z Tomkiem pogadaliśmy trochę o życiu i zegarkach Vintage, Jacek dorzucił swoje o swoich wyprawach do Turcji z dawnych lat, a z Mariuszem spędziliśmy pół nocy słuchając muzyki. Z drugim Jackiem, który przyjechał pociągiem i rowerem było trochę o Tannoyu i ciut o moich filmikach z YT. Filip pokazał swój wzmacniacz, który jest efektem jego zajawki lampami.

Wpadł też Matway ze swoją świetną integrą z bajerami (10k za ten wzmak to kolejna mega okazja).

Matway mowi o swojej integrze

Fajnie, bo rośnie nowe pokolenie.

Ten wyjazd był więc o wszystkim i o niczym.

Nie mieliśmy adaptacji, nie zmienialiśmy ciągle kabli (choć troche zmienialiśmy jeśli idzie o sprzęt), ale było… fajnie. Normalnie.

Fortepian-półka i podświetlenie. No… klimat był

Wzmacniacz za 5000zł Haiku Audio grał obok takiego za 60 000zł, był Denon PMA-S1, był Sun Audio, moje Audiony, Tennory Tomka, Living Voice Wojtka no i legendarne JBLe, które grały w tym pokoju po prostu bez szału, choć skala musiała robić wrażenie na każdym…

W czasach, kiedy każdy siedzi w domu, w swoim świecie. Gdy mamy wokół siebie mało hobbystów, a sprzęt jest nieracjonalnie drogi.

To było cholernie odświeżające.

Normalne.

Bardzo mi miło, że mogłem być częścią tego wydarzenia, wróciłem z niego odmieniony, wyciszony, uspokojony. Znowu mi się chciało. Słuchać, żyć, gadać.

Mogę tylko zachęcać i polecać – spotkania zawsze poszerzają perspektywy i powodują, że znowu, bardziej nam się chce. Szczególnie, kiedy jest świeża krew.

Bardzo liczę, że uda nam się zrobić jeszcze jeden taki zlot. Szkoda, byłoby żeby było to tylko raz w roku. Może w szerszym gronie / innym gronie.

Gospodarz gotowy, ktoś chętny?

od lewej Mariusz, Tomek, Wojtek, Marek, Marcin, Ja, Robert i Lucjan

Total
0
Shares
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Zapisz się do newslettera
otrzymuj powiadomienia o nowych wpisach