Ten wpis jest jednym z kilku, które powstały po zlocie Audio Whisky Mini Audio Show, które zorganizował CEO Browaru Niechanowo na pięknych Kaszubach u Czesława, który jest posiadaczem Hi-Endowego setu Grandinote.
(Moja Polonistka za to zdanie pewnie kazałaby mi wrócić do liceum, ale trudno 😉 )
Kolumny Grandinote Mach 8XL
…zasługują na osobny wpis, ponieważ, były gwiazdami tego wydarzenia i wokół nich działo się najwięcej.
Kolumny są wielkie, wysokie i robią wrażenie. Upraszczająć – to właściwie ściana sporych przetworników średniotonowych z tubą na środku.
Co do zasady jestem sceptyczny jeśli chodzi o Audio Hi-End. Zazwyczaj to po prostu nabijanie ludzi w butelkę oferując niedorzecznie drogie produkty, za granie, które można osiągnąć Vintageowymi klockami za ułamek kwoty.
Zazwyczaj też, aby zagrało to dobrze, trzeba kabli za kilkadziesiąt K, adaptacji i jeszcze jakiś potężny piec, który utrzyma całość w ryzach.
Mach 8XL w moim odczuciu jednak się obronił.
Oto dlaczego…
Brzmienie Grandinote Mach 8XL
Grandinoty bardzo dużo rzeczy robią dobrze. Przede wszystkim wyglądają imponująco i stojąc przed nimi… Już na dzień dobry czuć ekscytację i ciekawość.
Brzmienie jest duże, scena wielka. Granie spektakularne.
ALE
To nie są kolumny, których Hi-Endowość determinuje super precyzja prezentacji, scena, bas (których oczywiście nie uzyskasz bez idealnej adaptacji)
Są na swój sposób trochę idioto-odporne – tzn. nie musisz mieć za sobą 200 klocków w audio, żeby wycisnąć z nich wyjątkowe brzmienie.
Wystarczy usiąść relatywnie blisko nich i podać nie za mocny wzmacniacz.
Mają w sobie nieco miękkości, dużo otwartości i bezpośredniości ala Tannoy. Potrafią niesamowicie uderzyć mocnym wokalem w słuchacza, zaczarować barwami, oddać to co najlepszego mają lampowce.
Pokazują każdy wzmacniacz inaczej, ale narzucają pewnego rodzaju miękkość i jednocześnie wyrazistość przekazu, która powoduje że muzyki chce się słuchać z zaciekawieniem.
Dla mnie osobiście Hi-End to połączenie wielu cech, natomiast w muzyce muszą być emocje i energia. Rozmiar Grandinote Mach 8XL tą energię gwarantuje. Basem zagrać potrafi dziś nawet kolumna za 5000zł.
Sztuką jest połączenie energii i przekazu emocjonalnego. Otwartości, barw, mikrodynamiki, ataku, przestrzeni, pulsu.
Przeleciałem więc 3 numery, które powinny we mnie coś poruszać…
Jestem Chora Osińskiej – jak pisałem w temacie Grandinote vs. Lampy – aż mnie roztelepało w środku – ta wokaliska występowała w Voice of Poland i wspominała, że ludzie przy jej głosie często płaczą. No i… miałem to.
Dyjak – mój kolejny artysta do testu przekazu emocjonalnego – numer Złota Ryba – puszczasz i wiesz o systemie wszystko, co potrafi w tym zakresie. Tylko tutaj trzeba i otwartości i masy, żeby oddać chrypę jego przepitego wokalu.
No i Raz Dwa Trzy. Miasteczko Bełz
I tylko gdy śpisz
Samotny i sam
I tylko gdy śpisz
Giniesz, płyniesz tam
Gdzie tata i mama
Przy tobie są znów
I czule pilnują
Samotnych twych snów
Słuchając tego numeru na dobrym secie, w nocy… odpalać powinna się w człowieku nostalgia. Czułem się, jakbym słuchał kołysanki, czegoś co znam od dziecka, mimo, że znam tą płytę może z 5 lat.
Grandinoty grały podczas tego wyjazdu sporo jazzu, akustyki, saksofonu tenorowego, ale też trochę prog rocka, wiele audiofilskich plumkaczy i właściwie z każdym repertuarem był spektakl.
Jeśli chodzi o mankamenty
….a może po prostu cechy z którymi jednak trzeba się liczyć – przynajmniej w ustawieniu Cześka:
- te kolumny grają angażująco i wymagają od słuchacza skupienia się na muzyce. Jednak jak na kolumny angażujące są przystępne i nie męczą na dłuższą metę.
- bezwzględnie najlepiej brzmią w centrum odsłuchowym, w tzw. sweet spocie – przesuwając się na bok waliły mocno basem, a odsuwając się do tyłu tracimy tą energię ze średnicy, którą pompują w sweet spot
- wg mnie to nie są kolumny do słuchania cicho – jedynie z Sol I było dość masy w środku, w innych setach musiało być już nieco głośniej
Podsumowanie
To co mi osobiście spodobało się w nich najbardziej, to fakt, że mogliśmy wpiąć do nich taniutki Haiku Sol I i nadal mieć granie Hi-Endowe.
Mach 8XL nie szukają wymówek – nie ten kabel, za mało mocy, wstaw mi panel akustyczny.
Kolokwialnie mówiąc jeżeli nie będziemy próbowali ich na siłę żenić z jakimś mocnym piecem to… trudno je popsuć. Mam wrażenie, że czego tam nie podamy do 30W powinno zagrać po prostu znakomicie.
Audiofil wyciśnie z nich najwięcej smaczków z czymś w przedziale 2-10W. Meloman odda zapewne nieco wyrafinowania i wglądu w nagranie w zamian za większą uniwersalność i uśrednienie.
Potrafią pokazać wzmacniacz ZESTROJONY przez mądrego konstruktora.
Mogą grać spektakularnie z 3.5W Sun Audio 2a3. Bezlitośnie wypluły Denona PMA-S1 i monobloki Tenor OTL na diabłach, za to fantastycznie zagrały z tanimi, prostymi i słabymi lampami.
Grandinote Mach 8XL mają coś za co można je pokochać – niesamowitą bezpośredniość i umiejętność połączenia z artystą.
Rzekłbym z duszą artysty. Patrząc na to jak czasami szalony i nielogiczny wydaje się świat… Grandinote wchodzą gdzieś głębiej i powodują sobie że słysząc te emocje/rozdarcie w wokalu artysty zaczynasz znowu wierzyć, ze nie jesteśmy tylko kupą mięsa, która łazi po tym świecie po to żeby żreć, kopulować i kopnąć w kalendarz z przeżarcia i przechlania.
Także… polecam posłuchać jeśli szukacie współczesnych paczek pod lampę i szukacie w dźwięku podobnych cech jak wyżej opisane. W wielu aspektach są to na pewno kolumny wybitne.