Jako że po intensywnych 2 tygodniach mam dziś sporo czasu to stwierdziłem, że napisze coś więcej na temat spotkania z Markiem.
Z tekstem o Jacku identyfikuje się sporo osób, obecnie dokupił sobie bardzo fajne kabelki Solid Core (nagle na tym poziomie zaczęły mu kable grać), więc stwierdziłem, że pokażę – że można tak jak z Markiem.
Marek zgłosił się do mnie w ramach audio-architect bo jest w temacie relatywnie świeży i chciał posłuchać lamp ze swoimi kolumnami Living Voice Avatar R4, które do mnie przywiózł i zrobiliśmy im unboxing 🙂
Jak pisałem przy okazji Sonus Faber Venere 2.5, Marek po zobaczeniu ich miał poczucie, że przyniósł coś gorszego… tymczasem szybko wyprowadziłem go z błędu. Sonus wygląda, Living Voice gra… i to jak! (choć gwoli ścisłości wcale źle nie wygląda, po prostu… jest prosty 🙂 )
Porównanie wzmacniaczy lampowych
Na tą okoliczność przygotowałem kilka lampowców, które uważam, że grają… i uważam, że grają z Living Voice – to już 4ty model, z którym miałem dłuższą przyjemność po Auditorium, IBX-R2 i OBX-R2.
LV z racji wysokiej efektywności i przyjaznemu przebiegowi impedancji dedykowane są do wzmacniaczy lampowych Single Ended.
Wg mnie to jednak tylko pół historii: to wybitnie zestrojone kolumny, które na prostych, nieprzekombinowanych lampach pozwalają wejść w iście Hi-Endowe doznania.
Z tym że nie są to znowu te emocje, które serwują nam Berylowe tweetery, czy choćby kolumny na Accutonie.
Testowane wzmacniacze:
- Vintage Audio Note Oto SE na lampach NOS Telefunken i kondach AN Copper Foil
- Pier Audio MS 300b PP
- Monobloki Audion Silver Night 300B Parallel SE Mk2
- Haiku Sol I – A klasowy tranzystor
- Phast Anniversary + PRE EAR 834L
Odsłuchy tego typu elektroniki są… trudne, bo jak wiecie lampy zaczynają grać po nieco dłuższym czasie, natomiast starałem się pokazać, albo raczej dać usłyszeć Markowi 300B w formie PSE i PP, jak i EL84, którą uwielbiam za uniwersalność. No i oczywiście popularny „diabełek„, którego muzykalności w tej aplikacji trudno nie docenić.
Wnioski
Właściwie każde zestawienie Markowi się podobało. Myślę, że ma to spory związek z faktem, że mój cały set jest tak zrobiony, żeby dawać grać i podkreślać zalety kolumn.
Każdy z tych wzmacniaczy jest muzykalny w nieco inny sposób, ale właściwie z każdym z nich mógłbym bez problemu żyć jako jedynym.
O ile Markowi spodobało się OTO (plus fakt, że ma wbudowane phono), Pier Audio grał fajnie, ale niczym nie urzekł/nie wyróżnił się (miał najwięcej basu i po prostu nie przeszkadzał – a to dziś już dużo),
Phast wydał mu się nieco zbyt mało precyzyjny i czarujący.
Najwięcej normalności, przyjemności i jakości – bez żadnych sugestii z mojej strony znalazł w Haiku Sol I i Audionie.
To tylko kolejne potwierdzenie, że Haiku SOL I wyszło krakowskiej manufakturze kapitalnie. Wszyscy pytają mnie o wyższe modele, ale to właśnie SOL I z racji niskiej mocy wyszedł w sposób niepodrabialny. Sol 3, Sol 4, czy Indygo – mimo, że niosą ze sobą markowy sound to jednak nie mają tyle czaru.
And the winner is….
Audion Silver Night mk2 PSE.
Zestawienie zestawieniem, ale pewnej klasy urządzenia nie da się niczym zamaskować. Audion wciągnął najbardziej w nagranie, Marek opisał to, że czuł się jakby był w muzyce.
I to jest właściwie dokładnie to, co powoduje, że uwielbiam Single Endy.
Nie z każdą kolumną to się udaje i nie każdy Single Ended to potrafi. Nie znam tranzystora który to potrafi.
Podobne odczucie ma się z Sun Audio 2a3, tam jest to nawet ciut wyższe doznanie, ale brakuje mocy, której Audion ma znacznie więcej… a mimo to potrafi zachować to niezwykłe wyrafinowanie.
To są doznania, których nie dały mi żadne modele Line Magnetic, czy większość Push Pulli i to powoduje, że wzmacniacze lampowe – mimo cen i niedogodności – kiedy poświęci im się trochę czasu i pokaże ich zalety rozkochują w sobie kolejnych melomanów – niezmiennie od blisko 100lat.
Na zakończenie dodam tylko, że Audion grał bez pre EAR’a, który wg mnie wynosi go co najmniej klasę wyżej.
Marek, dzięki za zaufanie i wizytę… no i oczywiście za przytarganie tych znakomitych kolumienek ze sobą.