Realizując ostatnio projekty z http://audio-architect.eu właściwie jak mantrę słyszą „te kolumny potrzebują prądu – w domyśle WATów)
Ilekroć coś nie do końca gra – mocniejszy wzmacniacz.
Więcej watów, więcej funkcji, więcej w jednym.
Drożej = lepiej. No nie.
Spójrzmy na to logicznie.
Polacy są strasznie zafiksowani na punkcie zachodniego marketingu, a „WIĘCEJ” i „LEPIEJ” to coś targetowane zazwyczaj dla przeciętnego amerykańskiego odbiorcy.
My żyjemy w Europie – mamy inną kulturę, inne domy, a co za tym idzie inne preferencje i sprawdzają się inne rzeczy.
Mało kto u nas potrzebuje 5.0L Pickupa. Mało kto ma 500mkw dom. A jednak typowo amerykańskie produkty, czy takie na rynek amerykański robione np. w japonii mają się u nas świetnie – tzn. sprzedają się dobrze, mimo że nie spełniają swoich funkcji.
Podobnie jest ze sprzętem audio, a szczególnie z elektroniką.
Dlaczego wcale nie potrzebujesz 300W, 500, ani rzadko kiedy nawet 100W?
Po pierwsze to Waty są fatalnym wyznacznikiem realnej mocy wzmacniacza i tego jak odbieramy moc.
Nie zliczę ile razy pokazywałem ludziom jak 200W / 300W wzmacniacz odbierany jest jakby był słabszy niż np. 18, czy 24W lampa.
- Bo 200-300W to klasa AB lub D – urządzenie podbija bas, gra bardziej chudo w środku i ostro na górze. To są rzeczy wręcz skrojone by grać dobrze głośno = kiepski odsłuch średni i cichy
- Bo posiadając pomieszczenie 10-20-30mkw są to po prostu zbędne waty – to tak jakby mieć samochód z fatalnym momentem obrotowym, ale takim, który powyżej 200km/h ma jeszcze zapas do 320km/h
- Im więcej watów, tym trudniej o dobrą ich jakość
- Im więcej komponentów – zwłaszcza dzisiaj w erze chińszczyzny – tym trudniej o dobry dźwięk
- Te najlepsze waty są w miejscu, gdzie jest tak głośno – że po prostu tak głośno się nie słucha.
W warunkach europejskich do normalnego słuchania muzyki z dobrymi kolumnami wystarcza zazwyczaj 15-20W z lampy, czy np. 30W tranzystor A klasowy.
Jeżeli słuchamy cicho / średnio głośno to zazwyczaj wystarcza nawet poniżej 15W – świetnym przykładem może być tutaj lampa EL84 w PSE (dobra lampa) – jak Audio Note Oto / P1, więcej o wzmacniaczach na EL84 tutaj: PORADNIK.
Jeżeli szukamy grania relatywnie otwartego, ze świetną sceną do tego dynamicznego i transparentnego z dużą ilością detali w średnicy i KOMPLETNEGO to lampy 211, 845, 300B W PSE będą świetną odpowiedzią i w większości systemów odnajdą się lepiej niż mocne tranzystory.
Wyjątkiem jest jeżeli słuchamy muzyki bardzo głośno – tutaj pewnego rodzaju uproszczenia, które ma tranzystor sprawdzają się lepiej.
Dlaczego więc tranzystory stały się popularne?
Bo było taniej.
Taniej i łatwiej wycisnąć z tranzystora moc. Zachłyśnięto się tą technologią podobnie jak plastikiem.
Dla ludzi szukających odpowiedzi w tak trudnym i złożonym zagadnieniu jakim jest audio dano ludziom recepty: ilość watów i niskie zniekształcenia.
Tylko problem polega na tym, że ani NISKIE zniekształcenia, ani ilość WATów nie pomaga wybrać sprzętu, ani dobrać go do kolumn.
Znam wielu ludzi, którzy kupiło 200W, dźwięk był słaby na niskim / średnim poziomie głośności i dostało poradę – TE KOLUMNY POTRZEBUJĄ PRĄDU.
To prawda, ale PRĄD to nie WATy.
Kolejny – jeszcze mocniejszy wzmacniacz – znowu więcej basu, więcej odbić i mniej przyjemności.
A potem kiedy wiemy że nie ilość jest problemem, a jakość… odpowiedzią są bardzo często wzmacniacze lampowe. Wielu jednak niepotrzebnie boi się, że z ich kolumnami nie dadzą rady.
Dobre lampy sobie poradzą. I zazwyczaj w zależności od topologii można ją dobrać do preferencji słuchacza i kolumn.
Jeżeli szukasz i błądzisz, a treści tego miejsca do Ciebie przemawiają – zapraszam https://audio-architect.eu/
