Gimby nie znajo.
Mało wyrafinowany początek – wiem.
Ten wzmacniacz cieszy się ogromną estymą u osób osłuchanych i rozumiejących stereo i tematy lampowe.
Właściwie śmiało można powiedzieć, że to jeden z najbardziej udanych i kultowych wzmacniaczy jakie kiedykolwiek powstały i nie kosztowały tyle co kawalerka w Warszawie. Bez kompleksów zarżnie w kwestii wyrafinowania, oddania barw i emocji zdecydowaną większość dzisiejszych Hi-Endów za 100 000-200 000zł. Halcro, Vitus, Pass, ASR Emitter 2, Einstein, McIntosh, Luxman?
Bez żartów.
Kilka słów o Sun Audio SV-2A3
Wzmacniacz pochodzi z kolekcji Wojtka aka Szatana, chyba najbardziej znanego audiofila w Polsce o imieniu Wojciech – a już na pewno z młodszego pokolenia audiofili. 🙂
Wszak, kto z nas nie widział kiedyś na allegro, olx, czy giełdzie HiFi kuszących sprzętów z Drezdenka? Widział każdy, ale mało komu tak daleko chciało się pojechać. A szkoda, bo za jednym podejściem można sobie bardzo mocno poszerzyć swoje audio-perspektywy.
Sun Audio to wzmacniacz bardzo prosty, czyli to co w lampach sprawdza się bez 2 zdań najlepiej. Do tego wyposażony jest w bardzo dobre trafa Tamura. Czy są to najlepsze trafa do 2a3? Nie są, podobnie jak nie są Trafoniki, ani Lundhala, ani Ogonowskiego – tak długo, aż ktoś z nich nie wyciśnie maksa dobrą konstrukcją.
Wielu wydaje się że umie, ale w rzeczywistości większość po prostu kopiuje jakiś schemat z neta na losowych podzespołach i wychodzi to różnie.
Te Tamury w 2a3 Sun Audio zbliżają się jednak bardzo mocno do maksa tego co można w tak prostym układzie.
Szczególnie, że wzmacniacz jest zmodyfikowany przez Piotra 2a3_fana aka Audio Illuminati. Piotr umie w rezystory, kondy itp – przewalił tego jakieś absurdalne ilości. Sun ma kondy Audio Note, Black gate, lampy NOS 2a3 RCA, 6SN7 GE, więc zasadniczo jest prosty, ale na wypasie.
Brzmienie Sun Audio 2a3
Cholera, co ja mam napisać. Ten wzmacniacz jest z jednej strony wybitnie neutralny i wielu powiedziałoby, że gra tranzystor. Nie ma tu właściwie typowej słodyczy, pierdyliarda osłodzeń ala Line Magnetic, czy tanie konstrukcje 300B. Nie ma uśrednień ala Jadis, sztucznego dociążania dźwięku.
Sun Audio po prostu gra równo w każdym pasmie. Ma jedną z najlepszych o ile nie najlepszą górę – pełną iskierek, mikrodetali, szmerów i jednocześnie gładkości.
Ma niesamowity trójwymiar w graniu, taki jak sobie wyobrażacie czytając w recenzji że powinno być, a u Was nigdy nie jest i zganiacie to na akustykę, albo kable.
Ma niesamowitą naturalność i umiejętność oddania i nagrania i emocji i zachowania proporcji instrumantów.
Muzykę doznajemy na nim tak, jak oglądamy świat po umyciu okien. Z tą różnicą że nie czujemy szyby i ramy.
Sun gra bezpośrednio, ale z klasą i umiarem. Doskonale balansuje pomiędzy ostrością, wyrazistością, pazurem kiedy trzeba, a gładkością, barwą i słodyczą.
Połączony z odpowiednimi kolumnami w relatywnie bliskim polu odsłuchowym jest właściwie początkiem i końcem drogi. Po nim nic już tak nie zagra i ciężko jest zachwycić się czymkolwiek po nim.
Dotarło do mnie, że chyba dlatego tak polubiłem się z moim Audionem – jest najbliżej tego co miałem właśnie Suna, po prostu ma dużo więcej mocy (3.5W vs. 18W Audiona) co czyni go bardziej uniwersalnym. Nie ma aż tak spektakularnej góry, ale generalnie jest bardzo blisko i dorzuca coś ekstra w postaci większego headroomu, co daje większą uniwersalność.
Sun Audio 2a3 – zestawienia i uwagi
Sun Audio ma 3.5W. Pierwsza Wasza myśl – EEeeee, ale to nie mam takich kolumn, to muszą być ze 100db.
No i najlepszym co możecie zrobić to wpięcie sobie np. ATC SCM40, albo SCM50 i zobaczenie jak bardzo jesteście kurwa w błędzie 🙂
Słuchaliśmy Sun Audio z JMLab Alcor (ok 30k na rynku wtórnym, jeden z najlepszych Focali ever), z ATC SCM50 (25k na rynku wtórnym, ok 63k za parę nowych, 85db efektywności) u siebie wpinałem Tannoy Glenair, AudioPhase Flow i… wszystko idzie.
Średnica, bas, dynamika, trójwymiar, makrodynamika, mikrodynamika – wszystko jest na naprawdę bardzo, bardzo wysokim poziomie.
Sam słynny Wojtek mówi, że po prostu woli go od monobloków Halcro.
Wojtek, który miał w domu jakieś 10x tyle gratów co ja trzyma go od wielu lat, jako cornerstone swojej kolekcji i jeden z tych elementów „nietykalnych”
Podsumowanie
Sun Audio to perełka. Jeżeli jesteście z pokolenia, które sprzęt audio kupuje w Łódzkim, albo musicie posuwać się do spożywania zupek Chińskich zwanych Line Magnetic, Yaqin ze względów finansowych – to wiedzcie, że poza tym światem, który znacie jest też lepszy świat. Vifona jak już się nasycicie glutaminianem sodu możecie zamienić na Shushi.
I teraz nie chodzi o to, że każdy musi to Shushi lubić, bo wiem, że są tacy, którym się nie spodoba.
Sun Audio jest jednak jednocześnie JAKIEŚ, a jednocześnie naturalne i prawdziwe.
Ale to nie jest też tak, że jak macie już to zajebiste Sushi to nie będziecie mieli ochoty któregoś dnia na coś z kuchni Angielskiej, czy Włoskiej, Francuskiej, albo Polskiej.
Sun nie będzie uniwersalnym wzmacniaczem do wszystkiego, choć w tej roli sprawdzi się lepiej niż 95% tego co jest na rynku. 2a3 mimo wszystko nie jest lampą do rocka, czy kiepsko zrobionej muzyki. Ona oddaje to co ma najlepszego wasz artysta do przekazania.
Jeśli jest to hałas i energia to nie ten adres.
Jeśli spektakl widzicie w wokalu i chcecie mieć ciary na plerach przy smyku wiolonczeli granej solo… To jest ten kierunek, kierunek w którym można sprzedać swojego Passata, wskoczyć na rower i kupić sobie wzmacniacz lampowy.
Jeśli sprzęt audio zbieracie warto takiego Suna mieć jako punkt odniesienia i 2x zastanowić się, czy ten nowy to aby na pewno dobry kierunek.
Ważne
Sun Audio powstawało też w kitach i generalnie było wzmacniaczem grzebanym prawie zawsze. Zanim sprzedacie swoje Passeratti i zaniesiecie komuś swoje ciężko zarobione Władysławy Jagiełły proponuję być na to gotowym, posłuchać. Suna da się ogarnąć u kumatego serwismena i są tacy w PL, ale warto mieć na to buforek.