Dual Golden 1 – wchodzimy w winyl nieco odważniej

Golden 1 był moim drugim gramofonem. Jego zakup był podyktowany w dużej mierze WAF – kiedy jeszcze musiałem mocno walczyć z moją lepsza połówką o miejsce dla audio w naszym salonie.

Gramofon był przywieziony z Niemiec, pojawił się na alle w okolicach Torunia i traf chciał, że akurat miałem tam wyjazd służbowy. Przywiózł go typowy handlarz, ale stan był znakomity, wisiała na nim niezła wkładka Ortofon MC3 Turbo, który wydawał się wówczas fajnym dodatkiem (Ortofon, dobry szlif Fine Line i typ wkładki MC już na dzień dobry zwiastuje fajne granie).

Niestety samą wkładką nie było dane mi się zbyt długo nacieszyć. Przy przenoszeniu gramofonu uciekło mi ramię i wspornik igły się ułamał… Po przewertowaniu for i konsultacji z bardziej doświadczonymi użytkownikami postanowiłem kupić do niego pasującą wagowo i podatnością wkładkę Ortofon Super OM30 – odpowiednik znanej dziś i lubianej 2M Bronze.

Golden 1 towarzyszył mi przez najbardziej szalony czas mojej audio-zajawki, kiedy jeszcze regularnie jeździłem po sklepach i sprzedawcach prywatnych. Przejechał ze mną do Pabianic (q21), Czechowic-Dziedzic, gdzie wówczas raczkowało dopiero Audio-On, czy do siedziby YB Audio. Wychodziłem z założenia, że ‘trzeba posłuchać ze swoim źródłem’, więc targałem go wszędzie jak przystało na młodego audiofila z ambicjami 🙂

Z czasem się z tego wyleczyłem, ale co się go napakowałem i naustawiałem to moje…

Sam gramofon nie był najlepszym wyborem, aby się rozwijać w temacie winyla. Wprawdzie grał bardzo OK, z czasem wieszałem na nim takie wkładki jak kultową ADC TRX-2, czy wybitny NOS Coral MC 82 ze szlifem Van Den Hul. Niemniej – samo ramię jest raczej ograniczające bo należy do lekko-średnich i jest poprawne, ale nie najwyższych lotów. Podstawa, plinta jest lekka i pusta. Nóżki bardziej wyglądają niż tłumią rezonanse, bo za tą funkcję odpowiadać miało miękkie zawieszenie. Całość brzmiała dobrze i jak zwykle w winylu bywa – dobra wkładka i dobre pre phono pozwalały wycisnąć z niego naprawdę dużo. Niemniej kalibracja należała zawsze do mało przyjemnych, żeby opuścić ramię na szablon kalibracyjny trzeba było podłączyć gramofon do prądu i zdjąć pasek. Plastikowy i lekki headshell trudno uznać za spełniający dzisiejsze wyśrubowane normy audiofilskie.

Golden 1 był jednak z całą pewnością gramofonem pięknym, który jak mało który w swojej formie zdobił nasz salon. Właściwie każda osoba, która nas odwiedzała zwracała na niego uwagę. Warunkiem odpowiedniej prezentacji było oczywiście zdjęcie pokrywy i odkurzenie go szmatką kilka razy dziennie.

Nadal w cenie ok 3000zł uważam go za słuszny wybór – znacznie lepszy niż współcześnie produkowane gramofony nowe w zbliżonym budżecie. Jego design to “hate it or love it” – jeśli się podoba to ciężko kupić coś podobnego (no, może podstawowy Dual 455 gold). Niewątpliwym plusem Goldena jest również półautomat – po zakończonym czarnym krążku napęd się zatrzymuje, a ramię podnosi się. Cholernie przydatne rozwiązanie na leniwe wieczory, czy drzemki. Można się szybko przyzwyczaić.

Total
0
Shares
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Posts
Zapisz się do newslettera
otrzymuj powiadomienia o nowych wpisach